Królewska korespondencja
Królewska korespondencja
Pisanie kartek bożonarodzeniowych to fantastyczny zwyczaj, który ma bogatą tradycję. Niestety – w ostatnim czasie staje się coraz mniej popularny, a wszystko za sprawą globalnego rozwoju monstrualnego medium jakim jest internet. To prawda – życzenia w esemesie czy napisane na czacie dochodzą szybciej, możemy je wysłać od razu do kilku adresatów, sieć użycza nam gotowych ilustracji, a nawet stosownych tekstów, i wszystko robimy właściwie za darmo. W zasadzie komputer może już sam wysłać elektroniczną kartkę, więc my nie musimy niczego robić. Żyć nie umierać! Prawda?
No, nie do końca. Ktoś, kto pamięta tzw. „dawne czasy”, zapyta: Gdzie w tym wszystkim dusza? Gdzie w tym wszystkim prawda i człowiek? I niestety trzeba mu będzie przyznać, że duszy to już w tym wszystkim prawie w ogóle nie ma, a jeżeli jest, to mała, skurczona i bez poczucia tożsamości.
O tym, że kartka świąteczna ma duszę wiedzą doskonale nasi uczniowie, którzy pod okiem nauczycielki języka angielskiego – pani Agnieszki Oniśk – postanowili stworzyć tradycyjne kartki bożonarodzeniowe. Żeby jednak dodać wszystkiemu rangi – napisali je do samego… króla angielskiego!
Tak! Do króla Wielkiej Brytanii Karola III. Brzmi jak dowcip, ale w żadnym wypadku nim nie jest. Co więcej, jego wysokość podszedł do sprawy bardzo poważnie (w końcu to kartka z jedynego na świecie Bojmia) i nie tylko uczniowskie życzenia raczył przeczytać, ale jeszcze – nie pozostając nam dłużnym – na nie odpisał!
Klasa czwarta stworzyła i ozdobiła świąteczne kartki, wpisała na nie życzenia dla rodziny królewskiej – oczywiście w języku angielskim – i wysłała w zbiorowej kopercie do pałacu Buckingham. Zapewne kilka dni później w pewnej rezydencji przy St James Park wielu poważnych ludzi biegało nerwowo i szukało na mapie niewielkiej polskiej miejscowości. Prawdopodobnie w końcu skonsultowało z królem co począć w zaistniałej sytuacji. Na szczęście mądry monarcha, nie chcąc łamać nam serc, ale przede wszystkim uradowany z faktu, że i tu się o nim pamięta, postanowił odpowiedzieć, samemu przesyłając nam królewskie pozdrowienia.
Inicjatywa pisania kartek świątecznych do odbiorców zza granicy godna pochwały, zwłaszcza że łączy naukę z praktyką, i pozwala pielęgnować piękne zwyczaje, które w żadnym wypadku nie powinny zaniknąć. Może zatem nie ma się co dziwić, że król odpisuje z ochotą?